Czy mogę sam nauczyć się jeździć na nartach?

Ten wpis głównie przeznaczony jest dla osób dorosłych rozpoczynających narciarską przygodę lub tych, którzy z uwagi na pracę i miejsce zamieszkania relatywnie mało dni rocznie spędzają na stokach. Przedstawię tu swoje zdanie, w oparciu o doświadczenia własne oraz obserwację znajomych. Można zostać samoukiem, ale zasadnicze pytanie brzmi, czy i jak szybko chcemy osiągnąć przyzwoite rezultaty oraz jaki poziom jazdy nas satysfakcjonuje? Wiem, że są osoby, które złapały bakcyla i mają wewnętrzną potrzebę pracy nad swoją techniką.

Oczywiście szanuję wszystkich dla których zadowalającym jest fakt utrzymywania równowagi podczas stania na nartach i przemieszczanie w dół stoku, bez przejmowania się stylem w jakim to robią. Jest jednak warunek, osoby te powinny być bezpieczne dla siebie i innych narciarzy. Nauka z instruktorem niewątpliwie jest najlepszym rozwiązaniem dla każdego, a w szczególności dla osób ambitnych, chcących czynić postępy szybciej i nie utrwalać błędów w swojej technice jazdy. Tym bardziej gdy z racji wieku szkoda tracić czasu na błądzenie. Jednak…

Typowa lekcja, dwie czy pięć w sezonie z przypadkowym i za każdym razem innym instruktorem, to nienajlepszy pomysł. Podejście będzie raczej sztampowe, gdyż trudno aby było inne. Instruktor widzi Cię pierwszy raz na oczy, nic o Tobie nie wie, Twoje oczekiwania są spore, a czasu zbyt mało. Zatem kończy się zwykle kompromisem pomiędzy możliwościami czasowymi, a tym co można wpoić aby kursant odczuł jakiś progres. Zdecydowanie lepszym pomysłem jest instruktor na dłużej, z którym można zbudować długofalowe i bliższe relacje. Tu z pomocą przychodzą wyjazdy szkoleniowe lub związanie się z instruktorem w jednym z ośrodków narciarskich.

Co jakiś czas wracając do tego samego instruktora zachowasz ciągłość relacji i nauki. Wskaże Ci podstawowe braki i potem możesz sam nad nimi pracować podczas kolejnych wyjazdów. Poprosisz np. aby ktoś Cię nagrał i filmik prześlesz instruktorowi do zdalnych korekt. Po jakimś czasie wracasz ponownie na lekcję live i wspólnie wiecie gdzie nastąpiła poprawa, a gdzie coś kuleje i wymaga korekty. Ten sposób jest moim zdaniem efektywny.

Wspomniane wyjazdy szkoleniowe, to także lepiej wydane pieniądze na naukę. Tu z kolei masz przez np. 4 czy 6 dni, zajęcia z instruktorem codziennie. Cena średnia jest najczęściej niższa od pojedynczych lekcji. Takie kilkudniowe szkolenia są prowadzone w kraju, a także na zagranicznych wyjazdach, w grupach lub indywidualnie. Największym plusem pracy z instruktorem w tym trybie, jest ciągłość i systematyczność pracy. Często wieczorne analizy video macie w cenie. Samemu trudno ocenić co nie funkcjonuje jak należy, z uwagi na fakt, iż narciarstwo jest aktywnością mocno złożoną (sprzęt, biomechanika, przygotowanie fizyczne itd).

Największą zaletą każdego szkolenia z instruktorem jest natychmiastowa informacja zwrotna o popełnianych błędach. Możesz być szczęśliwcem, który ma w rodzinie czy wśród bliskich znajomych dobrze jeżdżącego narciarza, umiejącego przekazywać wiedzę…ja niestety nie miałem. Jednak czy to z instruktorem czy bez, najważniejsze jest objeżdżenie. Potrzebujemy godzin na stoku, praktyki, a im jesteśmy starsi tym mamy ich mniej. Inną perspektywę czasową ma dziecko zaczynające naukę w wieku 5 lat, a dorosły z 40, czy 50 na karku. Zatem powinniśmy szukać sposobów na optymalizowanie całego procesu nauki i ogólnie naszego nartowania. Oczywiście jak wspomniałem na początku, można się nie spinać i cieszyć z samego przebywania na stoku, ale wiem, że fascynacja narciarstwem nakręca wielu z nas do poprawy swojej techniki jazdy. Znam osoby, które mają 10 lat stażu, ale do tej pory nie dbały o szkolenie pod okiem instruktora z różnych względów. Owszem dla swoich dzieci brały lekcje, lecz sami bazowali jedynie na „podglądaniu” innych na stoku i okazało się, że ten progres jest słaby.

Na koniec tego wpisu ważna uwaga – niestety narciarstwo wymaga cierpliwości i czasu. Oczywiście efekty naszych postępów u każdego będą różne, z uwagi na wiele czynników takich jak: sprawność ogólna, wytrzymałość, determinacja, poziom obaw. Jednak w każdym przypadku czas, jako ilość godzin spędzonych na stoku, jest czymś czego nie przeskoczymy! Jestem tego dobrym przykładem. Moje ambicjonalne podejście z jednej strony pomagało, gdyż mocno chciałem, przykładałem się. Jednocześnie jednak moje oczekiwania względem siebie, co do szybkości czynionych postępów, były zbyt wygórowane. To rodziło frustracje, które nie pomagają, gdyż człowiek podchodzi zbyt nerwowo i zaczyna się za mocno spinać. Staraj się, poprawiaj, przykładaj do ćwiczeń, ale zapamiętaj – odpowiedniej ilości czasu na stoku, nie przeskoczysz żadnym ćwiczeniem i z żadnym instruktorem! Tak, nawet trener Mikaeli Shiffrin nie zrobi z Ciebie dobrego narciarza w trzy godziny.

Podobne wpisy